- Szczegóły
-
Opublikowano: czwartek, 22, grudzień 2016 18:46
-
opublikowała Wioletta Perkowska
O pożytkach płynących z czytania wiemy wszyscy. Wszelkie badania naukowe przekonują nas o tym, że czytanie to same dobrodziejstwa. Że wzbogacamy słownictwo, rozwijamy wyobraźnię, że nie popełniamy tych ohydnych błędów, że nikt nie jest w stanie nas zaskoczyć słowem ekwilibrystyka. Straty to jedynie uszczuplenie budżetu domowego, gdy owładnięty pasją czytania domorosły bibliofil zapragnie skompletować kolejną kilkutomową sagę. Skoro wszystkie zalety takie oczywiste, to dlaczego przeciętny gimnazjalista szerokim łukiem omija bibliotekę, a czyta tylko to, czego nauczyciel( używając znanego tylko sobie aparatu represji) wymaga? Na obronę uczniów dodam tylko, że kanon lektur szkolnych nikogo do czytania nie zachęcił.
Ostatnie badania wykonane na zlecenie IBN dowodzą, że nie czyta 20% gimnazjalistów, w większości to chłopcy. Częściej nie czytają uczniowie mieszkający na wsi, a w ponad 7%wiejskich domów nie ma żadnej książki! Z badaniami można polemizować, smutną prawdą natomiast jest to, ze jeśli dorośli nie czytają dziecku, sami nie sięgają po lekturę to ich pociecha książki traktować będzie jak zło konieczne. W jaki sposób zmienić te smutne statystyki? W sukurs rodzicom i nauczycielom przyszło Ministerstwo Edukacji Dokładnie rok temu w październiku 2015 rząd podjął uchwałę o realizacji w latach 2016-2020 „Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa”. Przewidywał rozwijanie zainteresowań uczniów przez promowanie i wspieranie rozwoju czytelnictwa wśród dzieci i młodzieży, w tym zakup nowości wydawniczych. Nasza szkoła została beneficjentem tego programu i otrzymaliśmy dosyć sporą kwotę pieniędzy na zakup nowości czytelniczych. Od początku bieżącego roku szkolnego skrupulatnie realizujemy wymagania programu.
Nikogo do czytania siłą nie zmusimy, dlatego aby przełamać wewnętrzny opór nastolatka przed kontaktem ze słowem drukowanym, najlepiej stosować zasadę małych kroków. W pierwszym tygodniu października wszyscy nauczyciele prowadzący lekcje w gimnazjum, zostali zobligowani do czytania uczniom przez 10 minut podczas każdej 2 lekcji. Klasy miały wybrać utwory, których chciały wysłuchać. I tak wśród propozycji pojawiła się „Złodziejka książek” czy „Carte blanche”. Trzeba przyznać, że eksperyment się powiódł i uczniowie mogli zobaczyć swoich nauczycieli w nieco innej roli. Nauczyciele z przyjemnością czytali na głos, nawet panie od matematyki na chwilę porzuciły równania i funkcje. W klasach panowała cisza, widać było, że uczniowie są zainteresowani akcją, a nie czekają tylko, aby minęła lekcja. Niejeden z nich deklarował bliższe zapoznanie z twórczością m. in. Miłoszewskiego, którego nie zniechęciły ani krwawe opisy ani tym bardziej soczysty język. Frekwencja w bibliotece nieco się poprawiła, czyli cel został osiągnięty.
opracowała Adriana Gall